Czy samym chodzeniem, spacerami można się odchudzić a w szczególności spalić nadmiar tkanki tłuszczowej na brzuchu na czym zależy większości mężczyzn (a w wieku pomenopauzalnym także wielu kobietom)? Czy można to osiągnąć bez wprowadzania diety – świadomego deficytu kalorycznego? Okazuje się, że tak, jak najbardziej i to „jak najbardziej” ma tu szczególną, wprost wymowę.
Badania wykazały, że już tylko 30 minut dziennie szybkiego marszu powoduje w krótkim okresie redukcję tłuszczu trzewnego i to bez wprowadzania restrykcji kalorycznych w diecie. A zatem, nie zmieniasz nic w swoich nawykach żywieniowych, jesz dalej tyle ile chcesz i co chcesz a chudniesz. Czy to oznacza, że chodzenie jest magiczną czynnością przy włączeniu której zasada termodynamiki nie ma zastosowania? Nie, skądże, po prostu spacer pozwala na wypracowanie deficytu kalorycznego niezbędnego do redukcji tkanki tłuszczowej.
Organizm częściowo kompensuje utratę energii związanej ze spacerowaniem ale właśnie – tylko częściowo. Podobno w połowie z grubsza. Jeżeli zatem spalisz na spacerze 200 kcal (kilokalorii) to później zjesz o 100 kcal więcej niż gdybyś nie spacerował. Wygenerujesz zatem deficyt kaloryczny w wysokości 100 kcal.
Z całą stanowczością stwierdzam, że jak chodzi o mnie, jak chodzi o moje doświadczenia, to spacer jest najskuteczniejszą aktywnością pomocną w redukcji tkanki tłuszczowej. Trenowałem już na worku bokserskim, biegałem, jeździłem na rowerze stacjonarnym, wiosłowałem na ergometrze. Wszystkie z ww. ćwiczeń spalają w jednostce czasu o wiele więcej kalorii niż spacer. Jednak w przypadku spacerowania obserwuję najszybsze efekty redukcji tkanki tłuszczowej, w tym tej na brzuchu. Dlaczego tak się dzieje? Podejrzewam, że to kwestia związana z hormonem stresu o nazwie kortyzol. Intensywniejsze aktywności (przynajmniej u mnie) podnoszą poziom tego hormonu co po pierwsze, może utrudniać spalanie tłuszczu a po drugie, wzmaga apetyt. Za każdym razem, gdy mam zasiąść do wiosłowania, do pedałowania, biegania czy obijania worka bokserskiego, zaczynam odczuwać stres a w trakcie dochodzi stres związany z większą intensywnością wysiłku niż podczas spacerowania. I jem więcej zarówno przed treningiem jak i po treningu. O wiele więcej niż w związku ze spacerem. A spacer choć w jednostce czasu spala wiele mniej kalorii niż inne ww. aktywności, to jednak trwając (w moich przypadkach) o wiele dłużej, wcale nie pozostaje w tyle jak chodzi o całkowitą wartość spalonych kalorii. Owe spalanie można zwiększyć jeszcze kofeiną: Czy kofeina spala tłuszcz? Sprawdzonej jakości kofeinę w tabletkach możesz kupić tutaj.
W świecie fitness o spacerze mówi się pozytywnie, niekiedy także w kontekście odchudzania ale generalnie zauważyłem, że nie zajmuje należnego mu miejsca jako w mojej ocenie, najlepszego sposobu na redukcję tkanki tłuszczowej. Może dlatego, że nie trzeba do tego sprzętu, w tym nawet sportowego obuwia, dresu, planów treningowych i jakichś innych dodatków na których szeroko pojęta branża fitness zarabia.
A co z siłownią? Zapomniałem wcześniej wspomnieć o tej metodzie odchudzania, może dlatego że w redukcji tkanki tłuszczowej jest znacznie mniej skuteczna niż wspomniane aktywności typu kardio. Jednak powiem tak: spacerując, już nie musisz wspomagać procesu odchudzania ani bieganiem ani jazdą na rowerze ani pływaniem ani wiosłowaniem itp. Jednak siłownię warto dołożyć – aby utrzymać masę mięśniową podczas redukcji tkanki tłuszczowej. Zależy nam bowiem właśnie na redukcji tłuszczu a nie mięśni, prawda? A bez siłowni podczas redukcji trochę masy mięśniowej też się traci.
Spacer spala najwięcej tłuszczu procentowo ponieważ jest najmniej intensywnym wysiłkiem. Po godzinnym spacerze nie jestem wcale bardziej głodna niż przed tym spacerem, no może minimalnie, tak jakbym była siedząc albo leżąc.
ale spala najmniej kalorii ze wszystkich aktywności, jest to takie przyjemne z pożytecznym jak ma się gdzieś coś załatwić, zakupy zrobić ale żebym miał spacerować dla samego spaceru to nie, wolę pobiegać